Nie wiem i nie chcę wiedzieć dlaczego własnie teraz "naucz się wreszcie 3D" zadziałało.
Właśnie teraz, po 20 latach pracy z Photoshopem i znakomitą resztą Adobe?
Nie liczę powierzchownych prób pracy z 3D Maxem, prostych wizualizacji... tak prostych, że aż wstyd.
Zrobić coś dla siebie, Drogi Pamiętniku, Dzienniczku Nauki Nowej Rzeczy, dla siebie zrobić coś.
Rozpoczynam spowiedź.
Dzień dobry, Zibraszu.

wtorek, 10 lutego 2015

Logic Pixologic

Teraz zaczynam rozumieć, dlaczego Pixologic nie wypuszczają ZBrusha w wersji trial. Nikt przy zdrowych zmysłach nie uzna tego programu za przyjazny, przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Po wędrówce od zakładki do zakładki miałam wrażenie, że autorzy zrobili przeskok znany z historii sztuki jako rewolucja abstrakcjonizmu. Picassologic. Oko z pewnością znajdę w okolicach kolana. Coś, co powinno być wzdłuż, będzie w poprzek, jak mi Bóg miły.
Obejrzałam prezentację Zbrusha 7 i dowiedziałam się, że posiada nowe narzędzia, cudowne i wyczekane. Mianowicie extrudowanie, bevelowanie itp. Jęk zachwytu na widowni słychać było raz po raz! Nie rozumiem. Tego wcześniej nie było??? Jak można było żyć bez tych funkcji. Jak można było żyć, panie Premierze?
I tak ich nie znalazłam.
Jeszcze.
...
Skorzystałam z pomocy Kolegi D. Kolega D wyjaśnił mi parę spraw. Między innymi, co się zapisuje, gdy się zapisuje. Nie, że normalny save. O, nie! Jak powiedziałam próżno szukać nogi tam, gdzie miała być noga. Kubizm górą.
Podpowiedział mi też, co zrobić, aby coś wyrenderować, dlaczego nie ma okna renderingu oraz kilka zagadnień wokół tej sprawy. Na szczęście siedział obok na kanapie i mogłam od czasu do czasu zapytać zanim spłynęła na mnie najbardziej przerażająca w tym procesie kapitulacja. Chyba go nie zamęczyłam.
...
Postanowiłam, że zanim przejdę do uczenia się z tutoriali, spróbuję wywołać więcej chemii między mną a programem. Zabrałam się do organoleptycznego testowania brushy. Oczywiście tylko tych, które działały w prosty sposób. Jak również obejrzałam sobie defaultowe tekstury.
Na tym mój wieczor się skonczył a razem z nim trzy kolejne odcinki ostatniego sezonu Lostów.
Efekty mojej pracy, proszę wycieczki, znajdują się po prawej. Przecież nie będę tylko pisała o tym, że się uczę.
Moja latorośl była mało pobłażliwa. Stwierdziła, że formie brakuje bardziej mocnych elementów. Kolega D wziął mnie w obronę, że przecież to tylko pierwsze próby...Moim zdaniem oboje mieli rację.
Tak czy siak, zacieszonam i dumna, że pojawiła jakaś kemistra. Z utęsknieniem czekam kolejnej randki, przerzuciwszy moje gluty przez Photoshopa, korzystając z maski, którą wyrenderowałam razem z rzeczonym glutem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz